A bo ja wiem, na przykład za politykę uważam:
- ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, którą uchwala partia liberalna i wolnościowa w zamyśle. Ustawę, która w sposób niespotykany ingeruje w wykonywanie władzy rodzicielskiej.
- dyrektywę unijną, na mocy której wydano rozporządzenie nakazujące operatorom rejestrować czas każdej rozmowy, miejsce naszego pobytu w czasie jej rozpoczęcia i zakończenia, nazwisko abonenta i numer, na który się dzwoniło. Dyrektywa ta odnosi się również do różnych naszych poczynań w internecie, a wspomniane dane mają być przechowywane przez 2 lata.
- rozchwianą konstytucję, będącą efektem politycznych rozgrywek. Uniemożliwiającą skuteczne rządzenie państwem i powodującą spory kompetencyjne. System wyborczy, który nie gwarantuje uczciwego odwzorowania personalnych wyborów obywateli.
- walącą się sferę budżetową i ciągłe zadłużanie się państwa (czy to, że inni też tak robią ma być dla nas pocieszeniem?!).
- dramatycznie niski poziom szkolnictwa wyższego. Kłamliwe statystyki w ogóle nieodwzorowujące rzeczywistego poziomu wykształcenia. Brak działań zmierzających do uzdrowienia sytuacji, a więc drastycznego zmniejszenia dotacji z budżetu, które to pozwalają dziesiątkom nierobów przedłużyć sobie beztroskie życie o 5 lat na koszt podatnika.
Och nie wątpię, że te sprawy leżą każdemu na sercu. Szkoda tylko, że tego nie widać. Dużo łatwiej zająć się zestawieniem trzech wypowiedzi pana A dyskredytujących pana B i pokazać hipokryzję, zakłamanie i brak kultury A. Ale to szanowni państwo nie jest polityka tylko jej nędzny odprysk, magiel o którym mało kto będzie pamiętał, a na który poświęcacie swoje siły, emocje i - chcę w to wierzyć - intelekt.
Przedmiotem zainteresowania wielu z tutaj obecnych nie jest polityka sensu stricto, tylko show serwowany w mediach. I nie wmawiajcie mi, że zajmując się nim działacie dla dobra ojczyzny. Dla ojczyzny trzeba się dużo bardziej wysilić.